Pomimo korków udaje mi się dojechać na umówione spotkanie o czasie, mam jeszcze kilka minut w zanadrzu. Podjeżdżam pod budynek i jest problem – nie mam gdzie zaparkować, wszystkie miejsca zajęte. Zataczam pierwsze koło po okolicznych uliczkach. Wydaje mi się, że widzę wolne miejsce za białym Q7 S line – nic z tego, zaraz za nim chowa się srebrny Auris. Moja rezerwa czasu dawno upłynęła i jestem już spóźniony. Dylemat – czekać, bo a nuż ktoś będzie wyjeżdżał, czy dalej krążyć w poszukiwaniu wolnego miejsca, oddalając się coraz bardziej od umówionego miejsca?
Miejsce parkingowe sprzedam, czyli kolejny krok na drodze ewolucji ludzkości